W poszukiwaniu nadziei
Za kilka dni wyrwiemy kartki naszych kalendarzy, przesuniemy stronę w telefonach i naszym oczom ukaże się nowy miesiąc listopad. Trafnie go określę czasem pewnej szczególnej refleksji, spokoju, nie obejdzie się także momentami bez łez wzruszenia. Dumnie pognamy na cmentarze, wyczyścimy groby, kupimy najlepsze kwiaty, zapalimy znicze. W tą szczególną listopadową noc będziemy czuwać przy bliskich, którzy odeszli. W sercach wielu z nas, narodzi się pytanie, a może trafniej je nazwać stwierdzeniem: Jak ten czas szybko leci… Czy powinniśmy się smucić i żyć przeszłością? Może jako chrześcijanie, powinniśmy być ludźmi nadziei. Dzisiejszy artykuł chciałbym potraktować jako swoistą refleksję o nadziei, sensie i przyszłości.
Jaki jest nasz cel?
Nie chcę, aby artykuł ten był pewnego rodzaju wykładnią teologiczną o chrześcijańskiej nadziei. Jednakże w dalszej części tego tekstu, poruszę temat nadziei w perspektywie wyznawcy Chrystusa. Chciałbym, aby artykuł ten był pewnego rodzaju myślą nad sensem i obecnymi nadziejami w naszym ziemskim życiu.
Jan Paweł II, podczas Czuwania Modlitewnego z okazji VIII Światowych Dni Młodzieży, wygłosił aktualne do dziś słowa:
Pośród wszystkich sprzeczności życia szukamy jego prawdziwego sensu. Zdumiewamy się i zapytujemy: dlaczego? Dlaczego tu jestem? Po co żyję? Co powinienem czynić? Wszyscy zadajemy sobie te pytania. Cała ludzkość odczuwa naglącą potrzebę nadania sensu i celu temu światu, który staje się coraz bardziej skomplikowany i w którym coraz trudniej jest być szczęśliwym.
Jan Paweł II w Denver, 14 sierpnia 1993 roku
Mija 30 lat od tamtych znamienitych słów, a odnoszę wrażenie, że wciąż szukamy naszego sensu i życiowego celu. Wciąż zadajemy sobie to samo pytanie: „co ja tu robię?”.
W dzisiejszym świecie trudno o właściwy cel
Żyjemy w trudnych czasach, pełnych rozmaitych rozwiązań i funkcjonalności. Na każdym kroku człowiek zasypywany jest mnóstwem informacji, nowinek. Proponowane nam są rzeczy, które świat nazywa szczęściem. Ile razy słyszeliśmy w telewizji: „musisz to mieć”, „bez tego twoje życie będzie bezsensu”. Nasz umysł przetwarza dziennie tysiące bodźców, doprowadza to do takiego stanu rzeczy, że czasami ciężko nam jest odróżnić prawdę od fikcji. W perspektywie tego wszystkiego, człowiek zatracił swój życiowy cel, zaś bez celu ginie nadzieja, bez nadziei pojawia się smutek i beznadzieja. Pośrodku tego wszystkiego stoimy my, wystawieni, bezbronni i wciąż atakowani.
Nie dziwię się. Wielu z nas, mnie również ciężko jest odróżnić to co dobre od tego co złe. Postawić za właściwe konkretne cele i żyć nadzieją. Dzisiejszy świat nauczył nas „Fastlife”, stajemy się często marnymi podróbkami innych, zamknięci w globalnej rutynie: „władza – pieniądze – sława”. Wstajemy rano, idziemy do pracy, wracamy do domu, obejrzymy jakiś film i idziemy spać. I tak przez całe życie. Aż nadejdzie ten moment, kiedy wypowiemy te kluczowe zdanie: Jak ten czas szybko leci… W obliczu tego wszystkiego, jak szczególnie młodzi ludzie mają odróżnić to co właściwe? Skąd mają wiedzieć jak postępować? Jak mają żyć i czynić? Jeśli świat zatracił swoje ideały i stał się piaskownicą beznadziei.
Wojny, oszustwa, wyścig po władzę i sława to jest codzienność, którą każdego dnia jesteśmy zmuszani odbierać. Wartości takie jak miłość, rodzina, prawda – stają się drugorzędne. Dlaczego? Przestają przynosić zysk, który jest głównym wyznacznikiem logiki XXI wieku. W tym wszystkim, w tych problemach dnia codziennego, powinniśmy potrafić odnaleźć nadzieję, bowiem bez nadziei nasze życie traci sens i znaczenie.
Kierunek nadzieja
Nie lubimy, kiedy nam coś się każe. Jednakże w tym przypadku musimy obrać właściwy kierunek, postawić sobie właściwy cel. Musimy żyć nadzieją. Świat nie stanie się lepszy, dlatego bierne oczekiwanie na zmianę nic nie da. Musimy już dzisiaj zacząć budować, poprzez konkretne gesty królestwo miłości, sprawiedliwości i braterstwa. Jako wierzący w Chrystusa, i w tym momencie chciałbym przejść do chrześcijańskiej nadziei, pośród udręk, klęsk dnia codziennego musimy być gorliwymi budowniczymi nadziei. Jak mówił Papież Franciszek podczas V Światowego Dnia Ubogich:
byśmy byli światłem, gdy słońce się przysłania; byśmy byli świadkami współczucia, gdy wokół nas panuje rozproszenie; byśmy byli wrażliwą obecnością pośród powszechnej obojętności.
Papież Franciszek, V Światowy Dzień Ubogich 14 listopada 2021 roku
Jako chrześcijanie, musimy wznieść się ponad mury egoizmu, wewnętrznego zamknięcia i nieść czułość światu. Nadzieja nie ma być tylko biernym hasłem, które nieustannie głosimy. Powinniśmy ją także organizować, czyli przekładać ją na codzienne życie, na relację międzyludzkie oraz zaangażowanie społeczne i polityczne.
Naszą nadzieją jest Chrystus
Naszą jedyną nadzieją jest Chrystus. Bez Chrystusa i perspektywy zbawienia wszystko traci swój sens, staje się beznadziejne i pozbawione przyszłości. Święty Piotr w swoim pierwszym liście pisze:
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei.
1 P 1:3
Jezus Chrystus na nowo zrodził nas do żywej nadziei. Co to oznacza? Znaczy to tyle, że jesteśmy „narodzeni na nowo”, nie poprzez wzgląd na to kim jesteśmy, co osiągnęliśmy, ale przez zmartwychwstanie Jezusa. Fakt tego, że zostaliśmy zbawieni, zmienia wszystko. To jest nasza jedyna nadzieja Chrystus.
Refleksja na dziś
Czy pośród życia jakie proponuje mi dzisiejszy świat, potrafię odnaleźć cel i żyć nadzieją? Czy zdaje sobie sprawę, że Bóg ma wyjątkowy plan dla mnie i, że nie mam być marną kopią innych? Błogosławiony Carlo Acutis mówił:
Wszyscy rodzimy się jako oryginały, ale wielu umiera jako kopie.
Błogosławiony Carlo Acutis
Czy w Chrystusie potrafię odnaleźć swoją nadzieję, czy rozumiem, że zostałem zrodzony na nowo przez zmartwychwstanie. To powinno być naszą jedyną nadzieją, którą powinniśmy nieść światu. Bądźmy wbrew dzisiejszym trendom budowniczymi nadziei, pokoju, zrozumienia, sprawiedliwości i miłości bliźniego. Wprowadźmy w dzisiejszy świat nowość i pokażmy, że nie chcemy żyć w świecie pełnym nienawiści, wojen i niepokoi. Wprowadźmy nadzieję w życie innych, pomóżmy im odnaleźć właściwy cel. Na koniec naszej podróży, nie mówmy „Jak ten czas szybko leci…”, ale zachowajmy to przekonanie, że mamy nadzieję, którą jest Chrystus, i opowiedzmy mu co dobrego zrobiliśmy w życiu dla siebie i dla „naszego bliźniego” na świecie.
Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie.
Flp 3,13-14
Źródło:
okładka artykułu – unsplash/Faris Mohammed
Redaktor naczelny, wydawca portalu verbumdei.pl. Student Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Absolwent Szkoły Animatora Młodzieży Archidiecezji Poznańskiej. Działa w Stowarzyszeniu Doktryny Chrześcijańskiej, a także jest członkiem Poznańskiego Klubu Tygodnika Powszechnego.